Dlaczego warto jeździć na warsztaty? Relacja z warsztatów stepowania z Alexandrem Ostaninem.

Piątek, 13 stycznia. Pakuję walizkę, zabieram Ulkę i jadę do Warszawy.
Pomimo daty, dzień nie będzie pechowy.
Szkoła Stepowania Tip Tap organizuje weekendowe warsztaty z tegorocznym Mistrzem Świata, Alexandrem Ostaninem.
Gdy tylko mogę wykorzystuję okazję by wziąć udział w warsztatach organizowanych u nas w kraju. Dlaczego?
Po pierwsze. Okazuje się, że wciąż mieszkamy w fajnym kraju (choć media czasem starają się przekazać nam co innego ;))
Do Warszawy jadę pociągiem, jedną ręką pcham wózek, drugą ciągnę za sobą walizkę. Niby nic w tym wielkiego, ale  na każdym etapie podróży pojawiają się schody nie do pokonania w pojedynkę. Okazuje się jednak, że ani wyjście z wagonu, ani poruszanie się przejściem podziemnym w stolicy nie stanowi problemu, gdyż nie zdążę nawet buzi otworzyć by poprosić o pomoc, a już przypadkowy pasażer, tudzież przechodzień pomaga mi w pokonaniu toru przeszkód.
Na każdym kroku ktoś mnie pyta czy może jakoś pomóc. Mili ludzie dookoła.
Ciepło się robi na serduchu :)
(W drodze powrotnej czerwone serducho pojawia się na mej piersi, gdyż hucznie gra WOŚP <3)
Po drugie. Jest to niepowtarzalna okazja by spotkać stepujących znajomych z innych części Polski.
Gdy w sobotę lekko spóźniona wpadam na salę, uśmiechem witają mnie prawie same znajome twarze. I znowu robi się miło! Jest silna ekipa z Warszawy, przyjechał Maciek z Gdańska, Kasia z Białegostoku, Teresa ze Złoczewa, Patryk z Katowic, moi wspaniali uczniowie z Krakowa :) .  Anula i Michał zapewniają doskonałą organizację. Takie spotkania bardzo integrują zwłaszcza, jeśli wieczorem jest okazja by wziąć udział w tap jam session, razem stepować, porozmawiać.
W takich chwilach uzmysławiam sobie, że to co robię ma głębszy sens. Stepowanie przynosi wiele radości, wzbogaca,  pozwala poznawać fajnych, otwartych ludzi. Każdy z nas jest inny, ma inny zawód, jest na innym etapie w życiu, ale wszystkich nas łączy ta sama pasja. Dzięki warsztatom znajomości pogłębiają się, a w niektórych przypadkach zawiązują się też przyjaźnie na lata.
Po trzecie. Udział w warsztatach stepowania to niepowtarzalna okazja by stawić czoła samemu sobie, zmierzyć się ze swoimi umiejętnościami i otworzyć umysł na nową wiedzę.
Gdy regularnie uczęszczamy na zajęcia u tego samego instruktora przyzwyczajamy się do jego stylu nauczania, do tempa, sposobu pokazywania kroków itp. Program zajęć jest najczęściej dostosowany do możliwości grupy.
Warsztaty są wyjściem ze strefy komfortu. My nie znamy nauczyciela, on nie zna nas. Udział w zajęciach wymaga od nas 100% koncentracji i zaangażowania, zmierzenia się z krokami które mogą być dla nas za trudne, z tempem, które może być za szybkie. W ten sposób rozwijamy się i odkrywamy w sobie nowe możliwości.
Dzięki temu, że każdy nauczyciel inaczej tłumaczy, jest szansa że otrzymamy nowe wskazówki i uda nam się krok, który wcześniej nie wychodził.
Bardzo byłam ciekawa jak zajęcia poprowadzi Alexander. Jest bardzo utytułowanym tancerzem, wielokrotnie widziałam go w akcji na festiwalu w Sztokholmie, wiedziałam, że tańczy obłędnie. Jednakże dobry tancerz to nie zawsze dobry nauczyciel. W tym przypadku na szczęście można postawić znak równości :)
Na rozgrzewkę Alexander, oprócz standardów takich jak shuffle, cramp rolls, paddles,  zaserwował nam sporo pull backów (uffff). Z ćwiczeń technicznych pracowaliśmy nad flaps (tzw. „flapy”) oraz paddle & roll. Na grupie zaawansowanej zrobiliśmy dwie kombinacje, bardzo ciekawe rytmicznie, które wykonywane w szybkim tempie przyprawiały o zawrót głowy ;)
fot. Filip Brzeziński
Do Krakowa wracam z nową energią i z głową pełną nowych rytmów. Już wiem, że zrobię co w mej mocy by wkrótce pojechać gdzieś na kolejne warsztaty. A Ty? :)
*Zdjęcia dzięki uprzejmości Tip Tap.
**Autorem fotografii tytułowej jest Piotr Zacheja.